niedziela, 8 maja 2011

Historia Car Audio

Autorem artykułu jest Callisto Kasp



Branża Car Audio w naszym kraju zmierza w coraz to lepszym kierunku. Dla wielu nie tylko młodych osób ważny jest również dźwięk. W 1980r. powstały pierwsze radioodtwarzacze kasetowe z synteza PLL, wzmacniacze 2-kanałowe oraz głośniki do montażu w samochodzie. W 1...
Branża Car Audio w naszym kraju zmierza w coraz to lepszym kierunku. Dla wielu nie tylko młodych osób ważny jest również dźwięk. W 1980r. powstały pierwsze radioodtwarzacze kasetowe z synteza PLL, wzmacniacze 2-kanałowe oraz głośniki do montażu w samochodzie. W 1985r. Stworzono radioodtwarzacz CD ( Kenwood KDC-9 ) a 3 lata później wzmacniacz klasy Top-end, zdobywca wielu wyróżnień. W 1992 Technologia Car Audio ruszyła bez możliwości zatrzymania. Stworzono najmniejszą zmieniarkę CD ( Kenwood KDC-C600) oraz radioodtwarzacz CD z mechanizmem obracania panela. Godny uwagi jest także najszybszy na świecie i prawie nieslyszalny CD-ROM o prędkości 72x ! Taką prędkość odczytu uzyskano dzięki rozczepieniu lasera na 7 wiązek.. Kolejnym krokiem osiagnięć, w dziedzinie Car Audio byl pierszy system chowania panela ( mask ) w 1997r. Nastepnie wprowadzono nowy standard - obsługe plików MP3 w 2001r. W 2005r. Kenwood obchodzil 25-lecie sekcji Car Audio ( 25th Anniversary ) Produkty z tej lini sa prawdziwym rarytasem..
---

Za słowami kryją się inne słowa...


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część druga.

"Historia kołem się toczy" mówi znane powiedzenie. W przypadku historii motoryzacji powiedzenie to ma "drugie dno". Za praszam zatem do przeczytania jak toczyła się dalej na swoich czterech (czasem trzech) kołach.



Oczywistym jest, że samochód nie narodził się jako dzieło skończone. Nie od początku był pokryty lśniąca metalową karoserią. Pierwsze wytwory myśli technicznej pionierów automobilizmu były w zasadzie powozami bez koni. Pojazd Daimlera był czterokołowy, Benza miał tylko trzy koła, ale w zasadzie oba były bryczkami.
Można chyba przyjąć, że to dopiero Mercedes Simplex wylansował konstrukcję z silnikiem z przodu i  siedzeniami ustawionymi w kierunku jazdy.
Trzeba tu zwrócić uwagę, że produkcja samochodów wyglądała w owych czasach zupełnie inaczej niż dzisiaj. Firmy rzadko wypuszczały kompletny pojazd. Częściej produkowano ramę z silnikiem i całym wyposażeniem, a zewnętrzne warsztaty budowały nadwozia i wyposażały je we wszelkie dostępne wówczas wygody. Skutkowało to ogromną różnorodnością pojazdów.
W miarę wzrastania mocy silników okazało się, że o kształcie zabudowy nie mogą decydować jedynie czynniki estetyczne, a trzeba brać pod uwagę kwestie aerodynamiki. Wywarło to wpływ na wygląd samochodów, których twórcy poprzez kształt nadwozi chcieli podkreślić ich prędkość. Pojawiły się opływowe linie z bardzo długimi maskami, kryjącymi ogromne rzędowe silniki. Przykładem takiego samochodu jest chociażby przepiękne Bugatti 50T.
Kolejnym etapem postępu miało stać się przejście od ciężkiej konstrukcji ramowej, do nadwozi samonośnych.
            Nadwozia to jedno, ale istniało jeszcze wiele innych problemów do rozwiązania. Chociażby koła i ogumienie. Dr John Boyd Dunlop połączył ze sobą dwa końce gumowego węża i napełnił to powietrzem. Tak powstałą oponę założył do roweru synka. Był tak zadowolony ze swojego wynalazku, że nawet go opatentował. Ideę tą rozwinął zawodnik Michelin, którego do szału doprowadzała konieczność częstej zmiany takich opon. I choć wcześniej patent na tego typu ogumienie uzyskał Robert Wiliam Thomson, to został on zapomniany. Tak czy owak koła wzorowane na powozach, twarde i nie zapewniające komfortu odeszły natychmiast do historii. Pojawiły się oczywiście nowe wzory felg, co dodatkowo pozwalało wyróżnić swój automobil.
            Ewolucję przechodziła również kierownica. Na początku była to zwykła korba umieszczona w środku podłogi. Kierowanie takim pojazdem wymagało sporo siły. Problem ten rozwiązali niezależnie Benz i Daimler. Pojawił się więc w latach 1889 i 1893 układ różnicowy. Później kierownica zaczęła przypominać coś, co znamy teraz. Zmieniała się liczba ramion kierownicy, aż w 1955 roku Citroen zaproponował nawet kierownicę jednoramienną.
            Zmieniało się również coś, co decydowało w znacznym stopniu o wyglądzie samochodu, czyli chłodnice, a ściślej rzecz biorąc ich atrapy. Sama konstrukcja układów chłodzenia również ewoluowała. Pierwsze samochody były chłodzone powietrzem, jednak szybko zaczęto wypróbowywać różne pomysły na chłodzenie cieczą. I tak na przykład próbowano chłodzić silnik poprzez odparowywanie wody doprowadzanej do silnika wężownicą. Jednak był tu jeden problem. Otóż 50 litrów wody zapewniało chłodzenie na 20 minut, a to było zdecydowanie za mało. Dopracowano się w końcu wydajnej metody polegającej na zamontowaniu z przodu wąskich żeber z wodą, które następnie były chłodzone przez przepływające powietrze. To rozwiązanie jest (z modyfikacjami) stosowane do dnia dzisiejszego.
            Warto teraz spojrzeć na dzieje motoryzacji przez pryzmat historii firm tworzących ją na samym początku, ale o tym w następnym odcinku.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część pierwsza.

Pierwszy artykuł z cyklu o historii motoryzacji. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć pewną "kompaktowość", dzięki czemu opowieść te nie zanudzi nawet kogoś, kto wielkim pasjonatem motoryzacji nie jest.


Gdy w latach 1769-1770 niejaki Pan Cugnot przemierzał francuskie drogi w swoim pojeździe parowym świat był przekonany, że siła napędowa dla pojazdów mechanicznych została odkryta. Prowadził do tego wydarzenia pewien ciąg ludzkich idei o poruszaniu się pojazdami bez koni. Średniowieczni wynalazcy tworzyli pojazdy napędzane siłą mięśni ludzi ukrytych wewnątrz, a sam Leonardo da Vinci skonstruował w 1490 roku pojazd o napędzie ręcznym.
              Jednak to nie para miała się okazać paliwem, które miało popchnąć motoryzację na nowe drogi (użycie słowa „tory” byłoby tu chyba niewłaściwe...).
             W 1806 roku pojazd napędzany silnikiem spalinowym przejechał kilka metrów. Stało się to za sprawą geniuszu właściciela warsztatu położonego w szwajcarskim kantonie Wllis – niejakiego Izaaca de Rivaza. Kilka lat później Francuz Lenoir przejechał swoim pojazdem z Paryża do Joinville-le-Point. Człowiek ten użył do zasilenia swojego silnika mieszanki paliwowo-powietrznej. Następny krok wykonał Niemiec Nicolaus August Otto, właściciel niewielkiego warsztatu w kolonii. Dokonał on pewnych udoskonaleń, które okazały się decydujące dla rozwoju silników spalinowych. Zastosował on mianowicie czterosuwowy cykl roboczy oraz sprężanie mieszanki paliwowo-powietrznej wewnątrz komory spalania. Szczęście jednak mu nie sprzyjało. Opatentował wprawdzie swój wynalazek w 1876 roku, jednak już w roku 1886 na wniosek spadkobierców Francuza Rochasa, który jak się okazało opisał teoretycznie już w 1862 roku zasadę działania takiego silnika, Sąd Rzeszy unieważnił patent Otty. Choć dla niego nie był to niewątpliwie powód do radości, to wyrok ten niewątpliwie przysłużył się motoryzacji, bo odtąd każdy mógł produkować spalinowe silniki czterosuwowe.
            I tu dochodzimy do nazwisk znanych niewątpliwie wszystkim pasjonatom motoryzacji. Poznajmy Gottlieba Daimlera i Carla Benza. Daimlera pochłonął pomysł wyprodukowania lekkiego silnika spalinowego. Rezultatem jego zapału był jednocylindrowy silnik szybkobieżny. Miał on pojemność 460 cm3 i 700 obrotów na minutę. Rozwijał zawrotną na owe czasy moc 1,5 KM (1,1 KW). Następnie pan Daimler skonstruował pierwszy w historii motocykl. Miał on okute koła, drewnianą ramę i ważył 90 kg. Rozwijał prędkość 12 km/h. W 1886 roku Daimler przedstawił czterokołowy pojazd rozwijający prędkość 18 km/h.
W tym samym mniej więcej czasie (1885) Carl Benz zbudował pojazd trzykołowy.
W następnych latach moc silników zrosła nawet do 60 KM, a pojazdy obu panów cieszyły się coraz większym powodzeniem.
                    Pojawiły się też wówczas pewne standardy, które sprawdzają się do dnia dzisiejszego: silnik z przodu, sprzęgło, wał napędowy, skrzynia biegów, mechanizm różnicowy itp.
Największą bolączką ówczesnych aut były słabe hamulce. Od roku 1900 obowiązywał przepis mówiący, że każdy samochód musi mieć 2 niezależnie działające hamulce. Hamulec ręczny już wówczas pełnił rolę jedynie pomocniczą.
Co ciekawe, nie myślano wówczas o wykorzystaniu prądu elektrycznego do zasilania reflektorów samochodowych. Stało tak się dlatego, że zachwycono się w tamtych latach bardzo jasnym światłem karbidowym.
            Jak to zwykle bywa, do rozwoju różnych dziedzin techniki niezbędny jest wyścig zbrojeń. Impulsem do niego stała się nowa pasja zamożnych właścicieli aut – wyścigi samochodowe. To w tamtych czasach wprowadzono pierwsze regulacje. Tak więc samochody startujące w wyścigach nie mogły być lżejsze niż 400 i cięższe niż 1000 kg. Zaczęto też dzielić samochody na klasy – według mocy silnika.
Wszystko to spowodowało, że zaczęto stosować lepsze materiały konstrukcyjne. Pojawiły się łożyska kulowe, zawory sterowane mechanicznie. Sama moc silników stała się zależna od zastosowania sprężarek, które umożliwiły osiąganie kosmicznych jak na owe czasy prędkości.
            Ewolucja dotyczyć miała każdej niemal części samochodu, ale o tym w następnym odcinku.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl